Po drugiej stronie była kobieta zainteresowana adopcją Milo. Niestety – zadzwoniła, by poinformować, że jednak rezygnuje. Okazało się, że jej partner nie zgadza się na przygarnięcie psa, a schronisko nalega, by decyzja o adopcji była wspólna.
Zimny prysznic i niespodziewane wsparcie
Ta wiadomość była dla Jill ciosem. Kobieta, która każdego dnia walczy o nowe życie dla porzuconych zwierząt, nie mogła ukryć smutku. Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Milo, siedzący obok niej na fotelu pasażera, delikatnie położył łapę na jej ramieniu, jakby chciał powiedzieć: „Nie martw się, jestem z tobą.”
Jill była wzruszona tym gestem. Zdjęcie chwili opublikowała później na Facebooku organizacji Outta the Cage, dodając, że Milo „doskonale wyczuł jej emocje i chciał ją pocieszyć”.
Pies, który sam czeka na cud
Milo został uratowany przez wolontariuszy dziewięć miesięcy temu. Wcześniej, jako bezdomny pies, trafił do schroniska, gdzie znalazł się na liście eutanazji. Na szczęście w porę zareagowali ludzie z Outta the Cage.
Teraz ten trzyletni, czarny pies pełen energii i miłości wciąż czeka na dom. Jak podkreśla Jill, czarne czworonogi często mają trudniej z adopcją – są mniej zauważane, mimo że nie różnią się niczym od innych.
Milo jest pogodny, kocha ludzi, uwielbia spacery i ma swój mały „taniec radości”, który wykonuje, gdy tylko widzi kogoś bliskiego. „To pies, który daje więcej miłości, niż sam otrzymał” – mówi Jill.
Miejmy nadzieję, że wkrótce ktoś odwzajemni to uczucie i da Milo dom, na jaki zasługuje.