Pamiętacie naszego słynnego laguna? Historia rogalika udającego kota obiegła cały świat.
Tu mamy podobną sytuację, choć pomyłka nie była aż tak spektakularna. Psa pomylono nie z wyrobem piekarniczym, a z wilkiem.
Widziałam wilka! Pomóżcie
Pewnego wrześniowego poranka ubiegłego roku, na posterunek policji w Oklahomie zadzwoniła starsza kobieta mówiąc:
"Obok ośrodka dziennego, w którym przebywam przechadza się wilk! Zróbcie coś z tym, bo boję się wyjść”. Takiego wezwania policja nie mogła zignorować.
Natychmiast pojechali na miejsce, przy okazji zawiadamiając służby ochrony zwierząt. Nie wiadomo było przecież czy wilk nie jest chory. Tylko skąd w środku miasta w Oklahomie wilk? Przecież szare wilki dawno już w tym stanie, za sprawą ludzi, wyginęły.
Kiedy policja przyjechała na miejsce faktycznie zauważyli duże, szare zwierzę wyglądem przypominające wilka. Kiedy zobaczyło policjantów, radośnie podbiegło do nich, merdając ogonem. To ma być ten wielki, groźny wilk? Coś tu nie gra!
Policjant zadzwonił do kolegów z innego posterunku i poprosił o sprawdzenie rejestru zaginionych zwierząt. Okazało się, że kilka dni wcześniej ktoś zgłosił zaginięcie psa, którego rysopis odpowiadał znalezionemu psu.
Groźny „wilk” okazał się być więc czyimś zwierzątkiem domowym!
W 85% wilk a w 15% malamut
Aby jednak oddać sprawiedliwość przerażonej kobiecie, trzeba podkreślić, że znaleziony pies miał w sobie faktycznie wiele z wilka – w jego żyłach płynie krew przodków, a 15% domieszki malamuta sprawia, że pies jest naprawdę duży i może wyglądać groźnie.
Policja oddała psa opiekunowi, a uspokojona kobieta, która zadzwoniła na posterunek, mogła wreszcie iść na spacer.