„Znaleźliśmy twojego psa”. Te trzy wyrazy sprawiły, że serce rodziny Garrido Quero zabiło mocniej. Ich ukochany Dico zaginął ponad 6 lat temu w Granadzie (Hiszpania), a teraz mogli go ponownie uściskać po tak długiej rozłące.
To matka Jose, właściciela psiaka, odebrała telefon od weterynarza, po czym zadzwoniła do syna:
-Synku, znaleźli Dico.
-Co? - nie mógł uwierzyć mężczyzna.
Dico, zagubiony pies
Jose szybko chwycił telefon, który trzymała jego oszołomiona matka. Po drugiej stronie była weterynarz, która powtórzyła: „Znaleźliśmy twojego psa”.
Nerwy i radość mieszały się ze sobą. „Byliśmy w szoku. Chciałem tylko wiedzieć, jak się ma mój pupil i gdzie można po niego pojechać”, opowiada wzruszony Jose portalowi Wamiz Hiszpania.
Kobieta, która znalazła jego psa, Pepa Tenorio, wysłała mu film, żeby mógł go zobaczyć, zanim do niej dotrze: „Dico wyglądał na bardzo zrezygnowanego, bez sił... bardzo się denerwowaliśmy, żeby zobaczyć go na żywo – wyjaśnia rodzina. „Przeżywaliśmy to, dopóki nie mieliśmy go znowu w ramionach”.

Pies na drodze w Iznalloz (Hiszpania)
Rodzina Dico udała się na drogę łączącą miejscowości Iznalloz i Deifontes w prowincji Granada. To tam Pepa czekała na nich z ich psem. Przejeżdżała tą drogą, gdy trasę przebiegł jej „ogromny owczarek niemiecki”.
„Zatrzymałam samochód, dałam mu jeść, a po zeskanowaniu mikrochipa... okazało się, że ma właścicieli!”, relacjonuje Pepa w rozmowie z Wamiz. Zdziwienie młodej mieszkanki Granady nie jest zaskakujące. Niewiele tylko ponad 34% psów porzuconych w Hiszpanii ma mikrochip.
Pepa jest znaną ratowniczką psów i kotów w prowincji i zawsze wozi w samochodzie czytnik mikrochipów.
Kobieta sprawdziła dane w klinice weterynaryjnej, do której zabiera znalezione psy i dotarła do rodziny Dico. „Zadzwonili do mnie z płaczem i pojawili się niemal natychmiast tam, gdzie byliśmy. To najpiękniejsza historia, jaka mi się przytrafiła podczas ratowania psów”, wyznaje Pepa.

Najbardziej wyczekiwany uścisk: Dico wraca do rodziny
Dico zaginął 11 września 2015 roku. Miał półtora roku. „Byliśmy w rodzinnym warsztacie. Pies lubił tam z nami przebywać. Zwykle zostawał przy drzwiach”, wspomina Jose. „Zawsze mieliśmy go na oku i nagle, w pewnym momencie, go nie było”.
„Kiedy zaginął, to było szaleństwo. Mój ojciec, ja i inny pracownik warsztatu wsiedliśmy do samochodów i podzieliliśmy się na strefy w okolicy dzielnicy przemysłowej Juncaril w Albolote. Szukaliśmy wszędzie i nic”.
Wyglądało na to, że pies zapadł się pod ziemię. Jose twierdzi, że szukali go nawet w najbardziej ukrytych zakamarkach. „Rozklejaliśmy plakaty, oferowaliśmy nagrodę… Zgłosiliśmy to nawet na policję, ale oni sami powiedzieli nam, że to nic nie da…”.
Chociaż pies należał do rodziny, to najbardziej był przywiązany do ojca Jose. „Dico spędzał z nim całe dnie i mój ojciec umarł z żalem, że nie odnalazł swojego ukochanego psa. To bardzo na nas wpłynęło”. Między zniknięciem psiaka a śmiercią ojca minęły zaledwie dwa miesiące.
Z czasem poszukiwania Dico ustały. „Nigdy nie straciliśmy nadziei, że go jeszcze zobaczymy”, podkreśla Jose.
Sześć lat i prawie pięć miesięcy później marzenie się spełniło. Cała rodzina pojechała po Dico rankiem 24 stycznia 2022 roku. „Kiedy pies wysiadł z samochodu Pepy… Byliśmy tacy szczęśliwi. Bez przerwy go głaskaliśmy, przytulaliśmy i płakaliśmy".