W grudniu kilka lat temu Rich Wilcock, jak codziennie, wybrał się na spacer ze swoją suczką – Leią. Mężczyzna mieszka w Walii, w Criccieth, a na przechadzkę wybrał plażę na północ od ujścia rzeki Porthmadog.
Miejsce to jest niezwykle malownicze, ponieważ oferuje wspaniałe widoki na zatokę Cardigan oraz góry Snowdonia.
Szczekanie i szarpanie
Gdy pan Wilcock przechadzał się wzdłuż linii brzegowej, jego springer spaniel niespodziewanie podbiegł do wody, a następnie usiłował przywołać opiekuna szczekaniem.
Wilcock podszedł do przedmiotu leżącego nieruchomo na kamieniach. To co zobaczył przypominało „małego delfina” leżącego na brzuchu!
"Stałem i robiłem zdjęcia widoków, kiedy Leia zaczęła dziwnie się zachowywać." - powiedział w rozmowie z Daily Post.
Rybak wyznał, że jego suczka musiała wyczuć delfina już z daleka, ponieważ od samego wejścia na plażę była bardzo niespokojna.
Niezłomna determinacja
Wilcock podjął natychmiastową próbę pomocy zwierzęciu. Mężczyzna samodzielnie obrócił delfina – który okazał się być małym morświnem – a następnie starał się zepchnąć malucha do morza.
Po dwóch nieudanych próbach, morświnowi udało się w końcu dostać do wody. Gdy tylko się w niej znalazł, natychmiast odpłynął. Gdyby nie Leia, morświn prawdopodobnie nie dałby rady samodzielnie wrócić do domu.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o akcji ratunkowej, zachęcamy do obejrzenia poniższego filmu: