Odkąd Robertson zaadoptował Percy’ego, kot stał się prawdziwym królem szosy. Ze swoim opiekunem przemierzył tysiące kilometrów.
Możecie więc wyobrazić sobie, co czuł mężczyzna, kiedy jego kot zaginął bez śladu
Paul Robertson jest kierowcą ciężarówki z Minnesoty w Stanach Zjednoczonych, który postanowił zaadoptować kota. Rudy Percy spędził kilka lat na ulicy, dlatego kochający opiekun to była dla niego nowość, która oczywiście mu się bardzo spodobała.
Życie uliczne dało się kotu we znaki. Miał ranę na oku, brak sierści na prawej brwi i brak dolnego prawego kła.
Na szczęście rana szybko się zagoiła, kot wrócił do pełni sił i życie uliczne zamienił na życie w drodze. Przystosował się do życia w ciężarówce i razem ze swoim opiekunem przebył tysiące kilometrów.
Paul zrobił dla swojego futrzaka nawet specjalne miejsce na siedzeniu pasażera, by kiciuś mógł się wygrzewać w słońcu.
W drodze
Życie w drodze bardzo przypadło Percy’emu do gustu. Z okna ciężarówki rozpościerają się ciekawe widoki, można obserwować ptaki i ludzi.
Niestety, pewnego dnia kot zaginął. Podczas postoju Percy gdzieś poszedł. Paul pomyślał, że pewnie poluje na jakieś ptaki. Ale kiedy nadeszła noc, kota wciąż nie było. Mężczyzna szukał go w okolicy, ale Percy jakby zapadł się pod ziemię.
W dodatku spadła temperatura i zaczął padać śnieg. Paul był przerażony, że ukochany kot nie przetrwa w takim mrozie.
Nazajutrz mężczyzna musiał podjąć ciężką decyzję o odjeździe z postoju, miał dostawy do zrealizowania. Ale ludzie na parkingu obiecali mu, że też będą szukać kiciusia.
Gdy Paul po przejechaniu 600 km od miejsca zaginięcia ukochanego kota zrealizował dostawy, znowu postanowił zrobić sobie przerwę. Przygotowywał dokumenty do następnej dostawy, kiedy odwrócił się i zobaczył kota wypełzającego spod jego ciężarówki.
To był Percy! Jak on przeżył w takiej temperaturze ukryty gdzieś w podwoziu tira?!
Trudno się z tym nie zgodzić.
Może Cię zaciekawić: