Reklama

pies świetlik
© Facebook/OSP Klonówka

Świetlik został wyłowiony z rzeki wraz z workiem kamieni. Teraz opiekunki próbują go odzyskać

Przez Anna Zielińska-Hoşaf Behawiorysta kotów

Opublikowano

Minął już niemal miesiąc od dnia, w którym strażacy z Klonówka koło Starogardu Gdańskiego wyłowili z rzeki tonącego psa obciążonego kamieniami. O zdrowie Świetlika wciąż toczy się walka. Tymczasem do schroniska, w którym przebywa pies, zgłosiły się osoby podające się za jego opiekunki.

W środę, 14 sierpnia, we wsi Klonówka koło Starogardu Gdańskiego ktoś zauważył, że pod mostem na rzece Wierzyca znajduje się worek. Worek poruszał się, a z jego wnętrza dobiegało skomlenie. Nurt rzeki szczęśliwie nie porwał worka dalej, ponieważ zahaczył o wystające kamienie.

Zmień zdjęcie swojego pupila w dzieło sztuki!
Próbuję !

Ratunek w ostatniej chwili

Gdy strażacy z OSP Klonówka wyciągnęli worek z wody, byli w szoku. W środku znajdował się pies, którego ktoś chciał utopić. Tak opisali to zdarzenie:
„Na miejscu ratownicy stwierdzili, że do ogona i tylnych łap zwierzęcia przywiązany był worek z kamieniami. Pieska udało się uratować, jednak czy jest jeszcze szansa dla ludzi, którzy to zrobili???”.

Zobacz video:

Długa droga do zdrowia

Pies, któremu nadano imię Świetlik, to 11-letni kundelek podobny do shih tzu. Został zawieziony do schroniska w Starogardzie Gdańskim. Na miejscu okazało się, że zwierzę nie może poruszać tylnymi łapami, a w rozległych ranach zagnieździły się już larwy much. Ciężki worek z kamieniami spowodował uraz kręgosłupa.

Dziś cały czas trwa diagnozowanie i leczenie Świetlika. Kilka dni temu psiak miał wykonaną tomografię komputerową kręgosłupa, która potwierdziła nadwichnięcie jednego z połączeń kręgów. 

Piesek czuje się lepiej, choć wciąż nie oddaje sam moczu. Jest zawożony do Pruszcza Gdańskiego na zabiegi rehabilitacyjne, które mają pomóc mu wrócić do pełnej sprawności. Sfinansowanie zabiegów jest możliwe m.in. dzięki wpłatom na zbiórkę, którą schronisko założyło dla Świetlika.

Opiekunki zgłaszają się do schroniska

Wciąż nie wiemy, kto i dlaczego próbował zabić Świetlika. Jeszcze w sierpniu zgłosiły się do schroniska dwie zapłakane kobiety, mieszkające kilka kilometrów od mostu, pod którym znaleziono psa. Twierdziły, że piesek zaginął trzy dni przed wyciągnięciem go z rzeki przez strażaków i nie mają pojęcia, kto mógłby zrobić mu krzywdę.

Ponieważ policja prowadzi czynności pod kątem ewentualnego zarzutu znęcania się nad zwierzętami, a okoliczności sprawy wciąż nie są jasne, schronisko nie wydało psa opiekunkom, nie wiedząc, czy będzie miał zapewnione bezpieczeństwo.

Pies nie jest też do adopcji – najważniejsze teraz w tej chwili jest to, aby odzyskał zdrowie po tym, co go spotkało. 

Więcej artykułów

Co sądzisz o tym artykule?

Dziękuję za odpowiedź!

Dziękuję za odpowiedź!

Zostaw komentarz
Dodaj komentarz
Chcesz udostępnić ten artykuł?