Ta sytuacja miała miejsce dwa lata temu i skończyła się zupełnie inaczej, niż się spodziewacie.
Złodziej zauważył na stacji benzynowej samochód, w którego stacyjce tkwiły kluczyki. Jego właściciel, Pan Maksym, poszedł do kasy zapłacić za benzynę i przez nieuwagę zostawił kluczyki w stacyjce. W aucie zostawił też swojego psa – dobermana o imieniu Tim.
Zuchwała kradzież
Kiedy Pan Maksym stał w kolejce, do samochodu zbliżył się złodziej. Zauważając kluczyki w samochodzie, nie wahał się ani chwili. Po prostu wsiadł i odjechał. Nie zauważył psa na tylnym siedzeniu forda.
Pan Maksym próbował zatrzymać złodzieja, ale mu się to nie udało. Ford z Timem odjechał.
Gdzie jest Tim?
Pan Maksym martwił się przede wszystkim o psa. Wiedział, że Tim raczej nie zrobi złodziejowi krzywdy. Bał się za to, że to złodziej może coś zrobić psu.
A tymczasem do schroniska w Cieszynie zadzwonił mieszkaniec pobliskiej wsi z informacją, że na przystanku autobusowym siedzi wystraszony doberman. Schronisko odłowiło psa, a dzięki temu, że pies ma chip oraz przy obroży breloczek swojej kliniki weterynaryjnej, bardzo szybko odnaleziono jego opiekuna.
Najprawdopodobniej złodziej wyrzucił psa z samochodu, kiedy tylko zorientował się, że ma pasażera!
Tim czuje się dobrze, weterynarz orzekł, że jest zdrowy. Najadł się oczywiście strachu, ale nic mu nie będzie.
Złodziej auta ujęty
Historia skończyła się szczęśliwie nie tylko dla psa, ale również dla pojazdu Pana Maksyma. Po tym, jak opublikował w mediach społecznościowych swoją historię oraz zdjęcie samochodu, zgłosił się człowiek, który zauważył samochód. Dzięki szybkiemu powiadomieniu policji udało się ująć złodzieja i zatrzymać pojazd.
Grzeczny jak … doberman?
Niektórzy dziwią się, jak to możliwe, że doberman dał się wyrzucić z samochodu i nie zaatakował napastnika. Opiekun tłumaczy, że od małego dbał o to, by pies nie był agresywny wobec obcych. Nauczył go reagowania wyłącznie na komendy.
Kiedy ich zabrakło, Tim po prostu siedział grzecznie w pojeździe i ani myślał „odgryźć się” złodziejowi.