Patrząc na małą Lusię aż trudno uwierzyć, że można było psa doprowadzić do takiego stanu. Całe jej małe ciałko było jedną wielką raną. A wszystko dlatego, że pchły zadomowiły się w sierści Lusi na dobre, a jej opiekunka uznała, że to przecież nie problem!
Lata zaniedbań, w które aż trudno uwierzyć
Każdy, kto ma psa, zapłacze nad zdjęciami tej niewielkiej suczki. Jej łapy to koszmar. Poskręcane pazury prawie uniemożliwiały psu chodzenie. W uszach liczne, nieleczone krwiaki od ciągłego drapania, a na ciele setki mikro ran wywołanych drapaniem.
Pies był zapchlony do tego stopnia, że insekty dosłownie po nim skakały ucztując i jedząc go powoli żywcem.
A co na to opiekunka?
Właścicielka psa przez lata nie interesowała się stanem zwierzaka. Kupiła szampon przeciwko pchłom i raz psa w nim wykąpała. Na tym zakończyło się jej pomaganie psu. Zero weterynarza, zero wsparcia.
Psa odebrali właścicielce inspektorzy OTOZ Animals Inspektorat Gliwice. Przewieziono ją od razu do weterynarza, gdzie będzie musiała przejść mnóstwo zabiegów, zanim zacznie normalne życie.
Przypominamy, że zaniedbanie i nieleczenie psa to również wykroczenie przeciwko prawom zwierząt, które zagrożone jest karą. Na fanpage OTOZ Animals nie ma informacji, czy opiekunka Lusi zostanie postawiona w stan oskarżenia, ale powinna odpowiedzieć za swoje czyny nie tylko finansowo!