Czasami los jest szczególnie okrutny dla tych, którzy najmniej na to zasługują. Właśnie takim psem był pies rasy cane corso o imieniu Klaus.
Schronisko dla Zwierząt w Koblencji (Niemcy) opisuje rocznego psa jako „grzecznego, radosnego, po prostu dobrego, cudownego psa”. „Prawdziwy anioł”.
Pracownicy schroniska byli pewni: „Powinien mieć wspaniałe życie, wspaniali ludzie już na niego czekali”. Niestety do tego nie doszło. Klaus odszedł.
„Klaus nie żyje”
Klaus i jego brat „Jorg” pochodzili z Rumunii. Zostali przywiezieni do Niemiec, aby pomóc znaleźć im nowy dom. Schronisko w Koblencji zaopiekowało się nimi i szukało dla nich kochającej rodziny.
Wolontariusze przeczuwali jednak, że z psem coś jest nie tak.
Zdjęcia rentgenowskie ujawniają dramat
Zauważyli, że pies cierpi.
Wyniki prześwietlenia były druzgocące: „Obustronna, ciężka dysplazja stawów biodrowych połączona ze zwichnięciem, a także obustronna ciężka dysplazja stawów łokciowych z ciężką artrozą.” Żaden weterynarz nie podjąłby się operacji psa z tak złymi rokowaniami.
Szczególnie wstrząsający jest fakt, że tak młody pies cierpiał na tak ciężkie choroby zwyrodnieniowe. Czy to skutek nieodpowiedzialnej hodowli?
Nie było innego wyjścia
„Nie spodziewaliśmy się niczego dobrego, ale ta diagnoza zwaliła nas z nóg”, wyznaje zespół schroniska w wirusowym poście na Facebooku. Jedyne, co można było jeszcze zrobić dla Klausa, to uwolnić go od cierpienia.
Pocieszające jest to, że pies był otoczony miłością i troską. Mógł robić wszystko, co sprawiało mu radość, dostawał „miłość, ciepło, dobre jedzenie, leki przeciwbólowe” i miał miękkie posłanie – być może po raz pierwszy w swoim zbyt krótkim życiu.
W internecie pod postem o Klausie pojawiła się fala pełnych smutku komentarzy....
Drogi Klausie, mamy nadzieję, że za Tęczowym Mostem możesz wreszcie biegać i bawić się do woli, bez bólu! Zasłużyłeś na to.