W pożarze, który 3 lipca wybuchł w jednym z budynków przy ul. Powstańców Ząbkach ogień rozprzestrzenił się w 6 minut. Z budynku ewakuowano 500 osób, ale w 211 poszkodowanych mieszkaniach przebywały również zwierzęta. Nie wszystkie udało się od razu odnaleźć i zabezpieczyć.
Niektóre z nich, samotne, przerażone i zdezorientowane, są na wolności do dziś, a ich opiekunowie drżą z niepokoju.
Wiemy już, że żadne ze zwierząt nie ucierpiało w pożarze, ale owładnięte lękiem, mogło uciec nawet na wiele kilometrów.
Liczne ogłoszenia w Internecie
Skala problem u była duża. Świadczyły o tym liczne ogłoszenia umieszczane na Facebook przez opiekunów zaginionych psów i kotów. Wiele zwierzaków udało się już na szczęście odnaleźć.

Aby złapać kota, trzeba na nim … usiąść
Nie zawsze uratowanie zwierzaka jest proste, o czym przekonali się strazacy z OSP w Ząbkach, którzy za punkt honoru postawili sobie odnalezienie zaginionego kota, na którego czekała cała rodzina. Niestety kot nie był zainteresowany ratunkiem i najpierw zwiał, a potem rozpłynął się jak duch.
Dopiero kiedy na horyzoncie pojawiła się ochotniczka Natalia z OSP Kobyłka udało się kota złapać, a kluczem do sukcesu było zamknięcie kota na balkonie i mocne negocjacje. W końcu, dosiadem udało się okiełznać przerażone zwierzę i oddać je w ręce uszczęśliwionej rodziny.
Jeśli mieszkacie nieopodal miejsca, w którym doszło do pożaru miejcie oczy szeroko otwarte. Nadal poszukiwanych jest kilka kotów.