Kot sam w sobie, bez względu na kolor futra, jest wystarczająco tajemniczy i w wielu kulturach uznawany był za stworzenie panujące nad mocami nie z tego świata. A cóż dopiero kot czarny jak noc!
Skąd ten pech? Podróż feralnego czarnego kota
Czarny kot w Europie
Kolor czarny często kojarzony jest z wartościami negatywnymi, tajemniczością, siłami nadprzyrodzonymi, mrocznymi mocami. To kolor nocy, a także kolor świata podziemi. W naszym kręgu kulturowym kojarzony jest z żałobą, śmiercią, mocami demonicznymi i diabelskimi, ale również z religijnością, konserwatyzmem, ascezą, a obecnie także z elegancją i nowoczesnością.
Postrzeganie czarnego kota w naszej kulturze to mieszanka skojarzeń, jakie budzi barwa czarna, z cechami nadawanymi kotom. Kotom bardzo często przypisywano zdolność władania mocami nadprzyrodzonymi, nawiązywania kontaktów ze światem duchów i zmarłych.
Nie zawsze były to jednak cechy negatywne. Kultury szanujące koty, jak egipska, widziały w nich sojuszników w walce ze złem.
Czarny kot w Azji
Poza Europą kolor czarny nie był jednoznacznie kojarzony z czymś negatywnym. W Chinach chociażby jest to kolor pomyślny, a czarnemu kotu przypisuje się moc ochrony domostwa przed złymi siłami. Pozytywne konotacje czarny kot ma także w innych krajach Dalekiego Wschodu, takich jak Japonia czy Kambodża.
Nie był to na razie czarny kot – każdego kota kojarzono bowiem głównie z gryzoniami. Jeśli więc w domostwie urzędował kot, oznaczało to, że rodzina nie była wystarczająco zamożna lub dobrze zorganizowana, i w związku z tym potrzebowała kociej pomocy w walce z myszami.
Zanim jednak chiński przesąd nabrał dzisiejszego kształtu, przebył dość długą drogę. W samych Chinach nie wywołał negatywnych konsekwencji. Skrzywdzenie kota było ryzykowne – koci duch mógł zemścić się na swym zabójcy.
Swoje „trzy grosze” musiały tu dorzucić religie monoteistyczne. Koncepcja walki światła z ciemnością znana była w Persji, gdzie narodził się zoroastryzm. Na tej bazie powstała duża część teologii i symboliki chrześcijańskiej, kojarzącej czerń ze złem, z okultyzmem, wreszcie z Szatanem.
Chrześcijaństwo długo nie było jednak wrogie kotom. Wczesne średniowiecze było dla tych zwierząt okresem przyjaznym. Dopiero w późnych wiekach średnich, a także w kolejnych stuleciach, pojawiło się tak silne skojarzenie czarnych kotów z mocami diabelskimi.
Czarny kot - demon i pomocnik czarownicy
Zwierzęta nocne, o błyszczących oczach, tajemniczym usposobieniu, nieokiełznane, a do tego odgrywające istotną rolę w wierzeniach pogańskich – nie były to cechy lubiane w późnym średniowieczu. Zwłaszcza czarne koty wzbudzały strach – mogły w nie przeistoczyć się nie tylko czarownice czy pomniejsze diabły, ale i sam Szatan.
Przesądy łączące czarne koty z siłami nieczystymi i nieszczęściem, obecne są jednak wciąż w kulturach europejskich, amerykańskiej (wyłączając wierzenia Indian, którzy postrzegają czarny jako pozytywny kolor), a nawet niektórych kulturach azjatyckich nasiąkniętych naleciałościami europejskimi.
Czarny kot przebiegł mi drogę
Czarny kot, który przebiegł drogę, to najbardziej znany zwiastun pecha. Zwykle trzeba poczekać, aż feralny zwierzak zawróci i „odczyni” swój urok, choć Amerykanie uważają już, że wystarczy splunąć, a pech sobie pójdzie.
Pechowe czarne koty dotarły nawet do przyjaznej na ogół mruczkom Turcji. W wielu rejonach Anatolii panuje przeświadczenie, że czarny kot to zły omen. Może też być symbolem atmosfery niezgody – stąd przysłowie tureckie o problemie, który kończy przyjaźń dwóch osób mówi, iż „wszedł między nie czarny kot”. Podobne przesądy można znaleźć również wśród innych ludów.
Kazachowie na przykład uważają, że jeśli czarny kot przebiegnie komuś drogę, nie wolno iść dalej. Autorzy omawiający tego typu elementy kultury przyznają jednak, że jest to przesąd dość nowy, a więc na pewno przyjęty z zewnątrz.
Anglicy mają inne zdanie…
Tymczasem w Wielkiej Brytanii wierzy się, że czarny mruczek przynosi szczęście. Posiadanie czarnego kota czy spotkanie go wróży pomyślność. Niestety ten pozytywny dziś w wydźwięku przesąd pochodzi od zniekształcenia zabobonu o pechowym, władającym złymi mocami czarnym kocie.
Pierwotnie zwierzak ten mógł co prawda być „obarczony” pechem, jednak skoro przebiegł już drogę i sobie poszedł, zabrał całe nieszczęście ze sobą. Obecnie po prostu uznaje się czarne koty za pomyślne, lecz dawniej w Anglii również polowano i na czarownice, i na ich koty.
Równolegle z zabobonem rozwijała się jednak i przychylność dla kotów – zwłaszcza jeśli ich miłośnikiem była osoba znacząca. Słynny kardynał Wolsey (1471–1530), doradca angielskiego króla Henryka VIII, chętnie otaczał się kotami, a jego faworyt w pięknym czarnym kolorze był zawsze u jego boku, zarówno w sytuacjach prywatnych, jak i oficjalnych.
Król wierzył, że swoje szczęście zawdzięcza obecności kota. Pupil był jego skarbem; przydzielono mu nawet straż, która pilnowała go 24 godziny na dobę. Jednak pewnego dnia zwierzak zachorował i umarł. Wraz z nim jakby umarło szczęście króla. Dzień później Karol I został aresztowany, a wkrótce ścięty.
Za zwierzęta przynoszące szczęście uważają czarne koty również Szkoci, Irlandczycy i Australijczycy. W Szkocji mówi się, że wolno żyjący czarny kot, który przybłąka się na ganek i wybierze go na swoje schronienie, wróży mieszkańcom domu dostatek i powodzenie w interesach. Irlandczycy z kolei, choć generalnie traktują czarnego kota jako dobry znak, wierzą, że jeśli przebiegnie on komuś drogę o północy, wróży to śmierć od zarazy.
Wierzenia ludowe o szczęściodajnym czarnym kocie
Jeśli zwierzę dysponuje nadprzyrodzoną mocą, niekoniecznie musi wykorzystywać ją w złym celu. Choć przesąd o przynoszącym pecha czarnym kocie pokutuje w wielu rejonach świata, mądrości ludowe na ten temat, pochodzące z różnych regionów Europy, przywołują zupełnie inny obraz czarnego kota.
Wydaje się, że w dawnych czasach to mieszkańcy wsi, jako blisko związani z ziemią i przyrodą, najbardziej doceniali koty i, nawet będąc ludźmi przesądnymi, podchodzili do kwestii czarnych kotów bardziej rozsądnie.
Okazuje się, że w wielu rejonach Francji czarny kot to zwierzę zwiastujące przychylność losu. Przesądni Francuzi cieszą się ogromnie, gdy znajdą pojedynczy biały włos w sierści czarnego kota (wyrwany, jest przechowywany jako talizman). W wielu regionach Francji czarny kot ma przynieść szczęście pannie młodej – zwłaszcza, gdy przy niej kichnie!
Czarne mruczki potrafią też odganiać złe moce. W regionie Owernii uważa się, że spotkanie czarnej kotki przy pełni księżyca to dobra wróżba – zwłaszcza w sensie materialnym. W Belgii z kolei mawiano, że czarne koty to najskuteczniejsi łowcy myszy. W belgijskiej Walonii za szczęśliwe zrządzenie losu uważane jest pojawienie się jednego czarnego kociaka w miocie. Tego kotka nie wolno oddawać – wówczas przyciągnie się pecha.
W Holandii z kolei sprezentowanie czarnego kociaka przez sąsiada wróży szczęście domostwu obdarowanego.
W Japonii z kolei złe moce nie zależą w ogóle od koloru zwierzęcia. Co najwyżej od długości jego ogona. To długoogoniaste koty miały potencjał demoniczny. Koty o krótkich ogonach to natomiast zwierzęta przynoszące szczęście.
Kot rasy japoński bobtail z charakterystycznie uniesioną łapką jest nazywany Maneki-neko – kot powitalny, posiadający moc ściągania przychylnego losu.
Największe szanse na uśmiech fortuny mają posiadacze szylkretowych kotów, i te są szczególnie cenione oraz najczęściej przedstawiane na rysunkach czy w formie figurek. Jednak także i czarne Maneki-neko przynoszą szczęście, a do ich szczególnych umiejętności należy obrona domostwa przed złymi mocami. Czarne figurki chętnie noszą przy sobie kobiety – czarne Maneki-neko mają bowiem chronić właścicielkę przed napastnikami.
Czy przesądy o czarnym kocie wciąż są żywe?
Czy przesądy to tylko echo przeszłości? Nie do końca. Nawet najnowsze badania dowodzą, że Polacy są przesądni, a w różnego rodzaju złe i dobre wróżby wierzą zwłaszcza osoby starsze, pracownicy niewykwalifikowani, bezrobotni, pracownicy usług i gospodynie domowe.
Obawę przed przebiegającym drogę czarnym kotem wyraziło podczas badania OBOP 22% respondentów (źródło: naszemiasto.pl). To mniejszy odsetek niż chociażby liczba osób odpukujących w niemalowane czy obawiających się stłuczenia lustra bądź witania się przez próg. To jednak wciąż niemal ¼ Polaków.
A przecież wystarczy spojrzeć, że szczęście i pech mają różne kolory w zależności od kultury i szerokości geograficznej!