Pies nie bez powodu zasłużył sobie już dawno, dawno temu na miano najlepszego przyjaciela człowieka. Potrafi nam wiernie służyć i wspierać w wielu aspektach codziennego życia. Kochamy naszych podopiecznych, uwielbiamy spędzać z nimi czas na rozmaitych aktywnościach, pragniemy z nimi stale przebywać… może poza kilkoma wyjątkami, gdy np. chcemy skorzystać z toalety czy spokojnie wziąć prysznic.
Dlaczego pies chodzi za mną krok w krok?
Każdy pies jest zwierzęciem społecznym. W praktyce oznacza to, że do pełni szczęścia i prawidłowego rozwoju potrzebuje kontaktu z innymi istotami żywymi – zarówno z człowiekiem, jak i swoim gatunkiem.
Oczywiście istnieją rasy niezwykle niezależne, stworzone do samodzielnej pracy, jak np. psy stróżujące i pasterskie, ale nawet one nie mogą być całkowicie odseparowane od swojej grupy. Sytuacja taka szybko poskutkowałaby licznymi problemami natury behawioralnej. A teraz do rzeczy…
Dlaczego pies chodzi za mną do toalety?
Wiele osób obserwuje, że ich psy podążają za nimi dosłownie wszędzie, w tym do toalety. Jedni traktują to jako oznakę bezgranicznej miłości i uważają za niezwykle urocze zachowanie, dla innych jest to sytuacja mocno uciążliwa i irytująca. Ale czy można udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego pies podąża za człowiekiem do toalety? Czy owa toaleta odgrywa tu jakąś znaczącą rolę?
Otóż… nie. Istnieje wiele teorii na ten temat i wiele powodów, dla których pies podąża za właścicielem krok w krok. Samo pomieszczenie, jakim jest toaleta, także nie ma szczególnego, magicznego znaczenia. O co więc chodzi?
Oznaka miłości i przywiązania
To wyjaśnienie wydaje się proste i logiczne. Psy kochają swoich opiekunów i wyrażają tę miłość na swój własny sposób – czasem (w odbiorze człowieka) mało higieniczny i uciążliwy, ale nie da się ukryć, że jednocześnie bardzo uroczy.
Pies, jako zwierzę społeczne, lubi mieć swego przewodnika „na oku”. Z jednej strony pragnie go chronić, z drugiej strony sam traktuje go jako bezpieczną bazę. Gdy członkowie jego grupy nagle rozpraszają się, znikają, czuje się niepewnie.
Niechęć do samotnego przebywania
Ten punkt oczywiście wiąże się bezpośrednio z powyższym. Jeśli czworonóg nie należy do rasy szczególnie niezależnej, jeśli jego geny nie są „przystosowane” do funkcjonowania bez drogowskazu w postaci człowieka, już krótkie okresy samotności mogą wpływać negatywnie na jego psychikę.
Pies nawet tak niepozorne zdarzenie jak zamknięcie się w toalecie bądź w innym pomieszczeniu czy wyjście z domu na 2 minuty w celu wyrzucenia śmieci może traktować niczym „porzucenie”.
Oczywiście niechęć do samotnego przebywania związana jest w dużej mierze z brakiem przystosowania do tej czynności. Każdego psa w mniejszym bądź większym stopniu można (i trzeba!) tego nauczyć, co zdecydowanie zminimalizuje ryzyko komplikacji w przyszłości.
Widmo lęku separacyjnego…
I z tym punktem wiąże się poprzedni. To zupełnie naturalne, że pies przywiązuje się do opiekuna i pragnie z nim przebywać, jeśli ten zaspokaja wszystkie jego potrzeby, okazuje mu czułość oraz wsparcie.
Podobnie zrozumiałe jest to, że gdy ukochany człowiek znika z pola widzenia (szczególnie na dłużej), czworonóg odczuwa swego rodzaju dyskomfort, niepokój, po prostu tęskni. O ile pies – mimo tęsknoty – potrafi sobie z nią radzić i oczekiwać na powrót opiekuna stosunkowo spokojnie.
Nie jest natomiast sytuacją normalną ta, w której pies nie umie oddać się własnym konstruktywnym zajęciom (np. działającemu uspokajająco gryzieniu i żuciu przedmiotów dla niego przeznaczonych) i odpoczynkowi, nie je i nie pije, gdy właściciela nie ma w zasięgu wzroku.
Tak silny stres, frustracja, połączone np. z niszczeniem (szczególnie w okolicach drzwi i okien, co wskazuje na chęć wydostania się z pomieszczenia), wyciem, szczekaniem, mogą wskazywać na lęk separacyjny. Więcej na ten temat tutaj.
Pies nie może być cieniem człowieka!
Oznaka miłości i przywiązania, bezgraniczne oddanie – wszystko to brzmi pięknie. Jednak bezrefleksyjnie interpretując ciągłe podążanie psa za nami wyłącznie w ten sposób, możemy poważnie zaszkodzić zarówno jemu, jak i sobie. Co zatem zrobić?
Przede wszystkim należy OBSERWOWAĆ i odpowiedzieć sobie na kilka pytań.
- Czy pies podąża za nami dosłownie cały czas, niczym cień?
- Czy każdy nasz ruch, nawet rozprostowanie nóg na fotelu, od razu wzmaga czujność psa?
- Czy pies, podążając za nami, jest cały czas spięty, czujny, bacznie obserwuje?
- Czy pies nie potrafi zająć się sobą choć przez chwilę – wypoczywając w legowisku, żując kość, skupiając uwagę na czymkolwiek innym niż my?
- Czy źle znosi naszą nieobecność, gdy zostaje sam w domu (niszczy, wyje, szczeka, itd.)?
Jeżeli na wszystkie lub na większość powyższych pytań odpowiedź jest twierdząca, oznacza to, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko z chęcią okazania nam, jak bardzo jesteśmy ważni dla naszego pupila.
W tej sytuacji należy wdrożyć naukę samodzielnego zostawania w domu, a także naukę relaksacji, aby czworonóg wiedział, jak odpoczywać i bawić się, bez naszego udziału. Więcej wskazówek tutaj. Gdy natomiast problem leży głębiej i pies najprawdopodobniej cierpi na lęk separacyjny, czym prędzej warto zasięgnąć porady behawiorysty zwierzęcego.