Wiele psów lubi wodę, ale bezdomniak, który wskoczył do jeziora, by nie zostawiono go samotnie na brzegu, zaskoczył wszystkich desperacją. Historia tego uroczego psiaka wywołuje wzruszenie nawet na twarzach zatwardziałych wilków morskich.
Czego ten pies chce?
Średniej wielkości psiaka o piaskowej sierści po raz pierwszy widziano w jednej z Solińskich zatok. Jak to bywa na Solinie, wieczorem zatoki rozbrzmiały dźwiękiem gitar i rozświetliły się ogniskami. Zapach kiełbaski przyciągnęły psa, a przebywający w zatoce żeglarze chętnie podzielili się z nim tym, co mieli.
Kiedy na drugi dzień wypływali, pies zdecydował, że sam na brzegu nie zostanie. Wskoczył do wody i zaczął płynąć za kajakami. Zabrano go na pokład i w ten sposób Wind, jeszcze wtedy pies bezimienny, dostał się na keję Bieszczadzkiego Towarzystwa Żeglarskiego.
Przez około dwa tygodnie psiak błąkał się po okolicy. Było mu całkiem dobrze, bo żeglarze to otwarci i przyjaźni ludzie, którzy chętnie dzielą się tym, co mają. Pies dostawał zatem sporo kostek do ogryzienia czy skrawków kiełbasy (choć pamiętajcie, że poprawne żywienie psa to nie wędlina, tylko dobrze zbilansowana karma).
Po dwóch tygodniach pies przepadł. Mimo iż w zasadzie do nikogo nie należał, bosman z kei BTŻ mocno się zaniepokoił i zaczął rozpytywać po okolicy. Okazało się, że pies został potrącony przez samochód. Na szczęście już jakaś dobra dusza zaopiekowała się psem, który został zawieziony do weterynarza. Kiedy wrócił, postanowiono, że pies wydobrzeje na kei.
Tak naprawdę nie było zresztą innego wyjścia, bo bosman już zaczął zakochiwać się w psie.
– wspomina bosman.
Pies wydobrzał i dostał imię Wind (eng. wiatr), ale sezon żeglarski zbliżał się ku końcowi. Co zrobić z psem, który do tej pory przez cały sezon mieszkał na kei?
Bosman nie wiedział, ale Wind miał już własny plan.
Kiedy jego przyszywany, ale jeszcze niepełny opiekun zapakował swoje rzeczy do samochodu, pies już czekał przy tylnym kole. I nie było możliwości, by wyjechać bez niego. Jak tylko bosman otworzył drzwi samochodu, Wind jakby czekał na zaproszenie. Wślizgnął się grzecznie na siedzenie i pozwolił zawieźć do nowego domu.
10 lat na przystani
Od czasu, kiedy bosman zaadoptował Winda minęło już 10 lat. Teraz psa znają wszyscy solińscy żeglarze. Nie tylko Ci, którzy korzystają z kei, na której mieszka.
Bosman ma dziesiątki historii do opowiedzenia, bo Wind okazał się naprawdę mądrym psem. Wie, kiedy w niedzielę trzeba iść do kościoła i grzecznie czeka na swojego opiekuna (choć nie raz zdarzyło mu się wejść do środka, by sprawdzić, czy na pewno jest bezpiecznie). Rozpoznaje dobre żeglarskie serce i wie do kogo połasić się o smakołyki, które dostaje regularnie. Podobnie jak głaski.
To naprawdę szczęśliwy pies!