Reklama

prześwietlenie

Choć zawsze chcą pomagać, często są bezradni

© Pexels

Ta grupa zawodowa ma jeden z najwyższych wskaźników samobójstw w Polsce

Przez Agnieszka Marczak Redaktor

Opublikowano aktualizacja dnia

Na pytanie „kim chciałbyś być, kiedy dorośniesz?” wiele dzieci odpowiada, że chciałoby zostać weterynarzem. Dlaczego więc co piąty weterynarz w Polsce podejmuje próbę samobójczą?

Praca weterynarza wydaje się idealna, zwłaszcza dla osób, które kochają zwierzęta i chcą im pomagać. Jednak docierające do nas głosy naukowców z różnych stron świata świadczą, że to jedynie romantyczna wizja.

Okazuje się, że w żadnym innym zawodzie nie ma tak wielkiego odsetka samobójstw jak w zawodzie weterynarza.

Nieporównywalne obciążenie

Z badań amerykańskiego stowarzyszenia weterynarzy oraz Merck Animal Health wynika, że weterynarze są 2,7 razy bardziej narażeni na samobójstwo niż reszta społeczeństwa. Wiąże się to przede wszystkim z ogromnym obciążeniem psychicznym, które nie występuje aż w takim stopniu w innych zawodach.

Badania naukowców naszych zachodnich sąsiadów wcale nie przynoszą bardziej optymistycznych wyników. Według szacunków naukowców z Uniwersytetu w Berlinie i w Lipsku ryzyko samobójstwa wśród weterynarzy jest aż sześciokrotnie większe niż u reszty społeczeństwa!

Temat nie przeszedł bez echa także na naszym własnym podwórku. Kilka miesięcy temu w “Gazecie Wyborczej” ukazał się reportaż Anny Kiedrzynek oparty na jej wywiadach z polskimi weterynarzami. Jak się okazuje, co piąty weterynarz w Polsce podejmuje próbę samobójczą.

Wiek, doświadczenie ani osiągnięcia zawodowe nie mają znaczenia. Próby samobójczej podejmują się osoby, które dopiero zaczynają swoją karierę jako weterynarze, jak i te, które mają ogromne doświadczenie w tej dziedzinie. O co więc chodzi?

Przyczyny samobójstw weterynarzy

Oprócz ogólnych czynników ryzyka, takich jak choroby psychiczne, naukowcy zakładają, że istnieją inne czynniki zwiększające ryzyko samobójstwa wśród weterynarzy.

Po pierwsze jest to wyczerpanie fizyczne: lekarze weterynarii pracują ciężko i nierzadko po nocach. Po drugie są wycieńczeni emocjonalnie: czują ogromną odpowiedzialność za zdrowie i życie swoich podopiecznych, często też muszą zmagać się z lękiem i bezradnością. Nie mogą jednak pokazywać swoich emocji, zwłaszcza w momencie, kiedy muszą dokonać eutanazji zwierzęcia. Weterynarze nie mają wtedy żadnego wsparcia. A liczba eutanazji, które muszą wykonać, często idzie w setki.

- Zdarzają się szczęśliwe momenty, ale ogólnie to jest tak zwana branża nieszczęścia - mówi “Wyborczej” Szymon Najdora, właściciel lecznicy w Katowicach.

Weterynarze zmagają się często z ogromnym konfliktem etycznym: wiedzą, że zwierzę ma szansę na przeżycie, ale jego opiekunowie ze względu na brak pieniędzy lub po prostu odmawiając leczenia, decydują się na eutanazję.

- Często oskarżano nas o chciwość i brak chęci pomocy zwierzętom – tylko dlatego, że nie operowaliśmy ich na darmo - mówi lekarka weterynarii Julia Arnoldi w niemieckim “Wamiz”.

Jak można pomóc? Na pewno powinniśmy wykazać się empatią, gdyż nie tylko my przeżywamy chorobę naszego pupila: dla lekarza to również bardzo ciężki moment.

Przypominamy również o odpowiedzialności, także finansowej, jaka na nas spoczywa, kiedy decydujemy się przyjąć zwierzaka pod swój dach. Musimy być gotowi na ewentualne wydatki związane z jego leczeniem.

W Polsce programy wsparcia dla weterynarzy dopiero raczkują. Studenci weterynarii powinni już w trakcie studiów mieć podstawy wiedzy z zakresu psychologii i etyki, uczyć się przekazywać smutne wieści, jak i radzić sobie ze stresującymi sytuacjami.

Mamy nadzieję, że wkrótce problem depresji u weterynarzy zostanie potraktowany na serio i rozwiązany systemowo.

Źródło: Wyborcza; Wamiz.de
 

Więcej artykułów

Co sądzisz o tym artykule?

Dziękuję za odpowiedź!

Dziękuję za odpowiedź!

Zostaw komentarz
Dodaj komentarz
Chcesz udostępnić ten artykuł?