W ostatnich latach swojego życia Jerzy Stuhr znalazł wsparcie w nieoczekiwanym źródle – ukochanym psie, który stał się jego najbliższym towarzyszem w walce z chorobą.
Gwiazda, która nigdy nie zgasła
Jerzy Stuhr to postać, której nie trzeba przedstawiać. Jego imponująca kariera, trwająca ponad pięć dekad, przyniosła nam niezapomniane role w filmach takich jak "Wodzirej", "Amator" i kultowa "Seksmisja". Jego talent, zarówno komediowy, jak i dramatyczny, zachwycał widzów i krytyków. Jednak ostatnie lata jego życia były naznaczone trudnymi zmaganiami z chorobami.
Stuhr, borykając się z rakiem krtani, zawałem serca i udarem mózgu, znalazł ukojenie w codziennych spacerach z wiernym psem. Posokowiec bawarski, który towarzyszył mu w tych chwilach, stał się dla niego nieocenionym wsparciem i towarzyszem podczas spacerów.
W jednym z wywiadów u Małgorzaty Domagalik, aktor wspominał swoje wcześniejsze psy – owczarek niemiecki i berneńczyk. Mówił o nich z ogromnym sentymentem, podkreślając, jak ważną rolę odegrały w jego życiu. Niestety, berneński pies pasterski zmarł na raka, co było wielkim ciosem dla aktora.
Posokowiec bawarski, suczka, która towarzyszyła mu w ostatnich latach, doskonale rozumiała potrzeby swojego właściciela. Ich relacja była pełna wzajemnego szacunku i miłości. Czuwała przy boku swojego przyjaciela do samego końca.
Rodzinie oraz bliskim Jerzego Stuhra składamy najszczersze kondolencje. Jego dziedzictwo i niezapomniane role będą żyć w naszych sercach na zawsze.