Wielu z nas dla swoich zwierząt zrobiłoby wszystko. Dbamy o to, aby nasz czworonóg miał najlepszą karmę, wygodne posłanie, szeroki wybór zabawek i troskliwą opiekę medyczną.
Nic więc dziwnego, że wybierają imię dla zwierzaka, nie stroimy od imion dla ludzi. Nasze kotki i pieski zdrobniale nazywamy Zuza, Tadek, Stefcio czy Frania.
Czy to grzech?
Przedstawiciele Kościoła katolickiego ogłosili, co o tym myślą.
- Smutną częścią współczesności jest nie tylko bezmyślny wybór imienia dla dziecka, ale także używanie chrześcijańskich imion dla domowych zwierząt - psów, kotów czy chomików. Smutną i w sumie będącą też szarganiem świętości. Bo imię człowieka jest święte. Będąc ikoną osoby, "domaga się szacunku ze względu na godność tego, kto je nosi" (KKK 2158). Niczego nie ujmując godności domowych zwierząt jako Bożych stworzeń, często przyjaznych, miłych i sympatycznych, nie powinniśmy ich nazywać imionami świętych - można przeczytać na łamach serwisu kosciol.wiara.pl.
Duchowni chcą przekazać, że nazywanie zwierzęcia imieniem noszonym przez chrześcijańskich patronów jest „szarganiem świętości” oraz złamaniem drugiego przykazania z Bożego dekalogu, brzmiącego: „Nie będziesz brał imienia pana Boga swego nadaremno”.