Tych, którzy przestraszyli się, że to kolejny pomysł naszych polityków od razu przepraszamy. Choć polska scena polityczna roi się od kuriozum, na pomysł oddawania w opiekę bezpłatnie psa lub kota każdej rodzinie, która chce mieć dziecko, to idea pewnego miliardera z Tajwanu, który startuje tam w wyborach prezydenckich.
Pomysł miliardera na zwiększenie dzietności
Terry Gou, założyciel Foxconn, którego majątek ocenia się na 7,2 miliarda dolarów zapragnął być jak Donald Trump i zostać prezydentem. Przyznać trzeba, że to przedsiębiorczy człowiek, który swojej fortuny się dorobił sam (choć jak często się mówi, za cenę niewolniczej pracy, tyle że innych ludzi). Teraz uznał, że swoją przedsiębiorczość wykorzysta dla dobra Tajwanu. Przyniesie tam dobrobyt i dużo dzieci.
Jak chce tego dokonać?
Miliarder chce rozdawać zwierzęta, ale już nie karmę dla nich, co wydaje się iście niedźwiedzią przysługą dla par, które i tak mają większe wydatki związane z narodzinami dziecka. Nie wspominając już o tym, że i pracy przy dziecku jest więcej, zatem dokładanie matce i ojcu jeszcze kolejnego problemu, jakim jest konieczność wychodzenia z psem na spacer, wydaje się mało logiczne.
Na szczęście tajwańska opinia publiczna zareagowała podobnie jak my i wyśmiała pomysł Terriego. Pomijając już koszty i osobiste obciążenie świeżo upieczonych rodziców, to pomysł rozdawania zwierząt jest szkodliwy również z punktu widzenia samych psów i kotów. Bardzo szybko doprowadziłoby to do zwiększenia populacji niechcianych, porzuconych zwierząt.
Pomysł miliardera ma małe szanse na realizacje i choć zwierzęta to faktycznie cudowni członkowie rodziny, a dla dzieci prawdziwa lekcja dbania o drugą istotę, to decyzja o posiadaniu psa lub kota powinna wynikać z wewnętrznych potrzeb i przekonań, a nie tego, że ktoś nam to zwierzę po prostu dał.
Zobacz też: