Kot w worku, koty latające z pęcherzem, kot w głowie lub na czyimś punkcie. Nie dla niego spyrka i nie zna się na kwaśnym mleku, ale zawsze można go odwrócić ogonem, a w nocy i tak wszystkie okażą się… szare (lub czarne).
Przysłowia, powiedzenia i określenia odnoszące się do kotów występują w języku polskim od dawna – choć nie wszystkie używane do dziś związki wyrazowe są rdzennie polskie. Przyjrzyjmy się niektórym „kocim” przysłowiom i powiedzeniom i spróbujmy je rozszyfrować.
Przysłowia o kotach i psach
Pies i kot zwykle stanowiły synonim nieporozumienia, kłótni. Takie postrzeganie relacji tych zwierząt wynika z wielowiekowej obserwacji.
Choć dziś w wielu domach pies z kotem potrafią stanowić wspaniałą parę przyjaciół, to jednak żyć jak pies z kotem wciąż oznacza życie w ciągłej niezgodzie. Podobny frazeologizm funkcjonuje też w innych językach europejskich, m.in. w niemieckim czy rosyjskim. Ma on zresztą różne warianty, np. „lubić się jak pies z kotem” czy „żreć się jak pies z kotem”.
Zarówno pies, jak i kot miały wyraźnie podrzędny status, o czym świadczy inne przysłowie (choć niektórym znana jest tylko jego pierwsza część – o psie): Nie dla psa kiełbasa, nie dla kota spyrka. Przysłowie to dobitnie podkreśla, że ktoś na coś nie zasługuje, m.in. ze względu na swój status czy znaczenie.
A o tym, że wszystkich nie da się zadowolić, mówi powiedzenie: dla kota za dużo, dla psa za mało.
Powiedzenia o kotach i myszach
Tak jak przysłowiowe stały się nieporozumienia na linii kot – pies, tak też i polowanie kota na mysz jest tematem wielu bajek, alegorii, a także i przysłów czy związków frazeologicznych.
- Bawić się jak kot z myszą to frazeologizm porównujący zabawę upolowaną, żywą jeszcze zdobyczą, do znęcania się czy upokarzania jednej osoby przez drugą.
- Zabawa w kotka i myszkę jest natomiast synonimem zwodzenia kogoś.
- Zachłanny człowiek jest łasy jak kot na myszy,.
- Gdy ktoś nie czuje nad sobą kontroli, dyscyplina luzuje się mówimy, że gdy kota nie ma, myszy harcują.
- Warto więc mieć kota – czy też zachować pewną dyscyplinę, mieć oko na podwładnych – bo kot z domu – myszy na stół.
Powiedzenia o kotach w opisie ludzkich charakterów i relacji
Obserwacje kocich zachowań – te dociekliwe i te bardziej powierzchowne – zostają często przeniesione na grunt metaforycznych opisów relacji międzyludzkich bądź określania czyichś cech.
- I tak kot, który ma reputację samotnika, został uznany za idealnego do określenia osoby niezależnej – takiej, która chadza jak kot własnymi drogami.
- Osoba, która zawsze wychodzi cało z opresji, zawsze spada natomiast jak kot na cztery łapy.
- Choć płacz to cecha typowo ludzka i każde zwierzę w inny sposób okazuje swój smutek, to właśnie kot w powiedzeniu uznany został za nieczułego – tyle, co kot napłakał oznacza bowiem tyle, co nic.
- Można się ponadto znać na czymś jak kot na kwaśnym mleku (czyli jak świnia na gwiazdach czy gęś na szafranie) – czyli nie znać się zupełnie. Najwyraźniej kocie uwielbienie dla mleka dotyczyło tylko świeżej wersji napoju.
- Kot, zwłaszcza sprawnie łapiący myszy, bywał symbolem zaradności – stąd stare przysłowie chłop mowny a kot łowny, z głodu nie zemrą.
Kocie frazeologizmy często występują w opisie sytuacji konfliktowych.
- Można komuś pogonić kota lub stale się z kimś kłócić, czyli drzeć z kimś koty.
- Koty pojawiają się też w przypadku przedstawiania jakiegoś faktu w fałszywym świetle czy wykrętów - odwracać kota ogonem bądź wykręcać kota ogonem to powiedzenie znane co najmniej od połowy XIX wieku),
- ale także wyjątkowo silnej pasji, zamiłowania czy wręcz „świra” - mieć kota na punkcie czegoś czy wręcz mieć kota w głowie).
- Jeśli z kolei ktoś ma kota na czyimś punkcie, to zapewne jest mocno w kimś zakochany, a kochliwy jak kot w marcu – zmienia wciąż partnerów.
- Życie na kocią łapę natomiast stało się synonimem życia w konkubinacie, bez ślubu.
Inne powiedzenia i przysłowia o kotach
Marcujące koty to inspiracja kolejnych frazeologizmów.
- Kocia muzyka to melodia nieprzyjemna, dysonans.
- Osoba miotająca się bez ładu i składu biega jak kot w marcu.
- Gdy coś już przyprawia nas o białą gorączkę – dostajemy kota.
- Pierwsze koty za płoty – tak mówimy o niezbyt udanych, pierwszych efektach pracy. To powiedzenie wzięło się z dawnego przekonania, że pierwsze kocięta z miotu były najsłabsze.
- Biegając w tę i z powrotem, chaotycznie, latamy jak kot z pęcherzem. To powiedzenie nie ma przyjemnej etymologii. Jedną z dawnych zabaw wiejskich było bowiem przywiązywanie kotu do ogona świńskiego pęcherza (który zastępował piłkę) i obserwowanie, jak zwierzę nerwowo biega, próbując się go pozbyć.
Dosyć oczywiste jest natomiast znaczenie frazeologizmu w nocy wszystkie koty są czarne/szare – mówimy tak, gdy ktoś wydaje osąd, nie znając dobrze sytuacji i jej specyfiki. A gdy ktoś zawini, to często pewne cechy jednoznacznie na niego wskazują – w końcu znać kota po pazurach!
Skąd się wzięło powiedzenie "kot w worku"?
Niektóre przysłowia i powiedzenia nie mają tak jasnej i oczywistej etymologii jak te, których bohaterami są koty i myszy. Dlaczego np. kupowanie czegoś bez dokładnego sprawdzenia to kupowanie kota w worku? Do końca nie wiemy, jakie jest pochodzenie tego frazeologizmu, chociaż specjaliści przywołują kilka najbardziej prawdopodobnych tez.
Jedna z nich jest makabryczna i dotyczy dość powszechnego w średniowiecznych miastach europejskich handlu kocimi skórami (powiedzenie ma swoje odpowiedniki w wielu językach).
Ponieważ nieuczciwi handlarze nie wahali się nawet kraść kotów, które miały swoich właścicieli, opiekunowie starali się chronić swe zwierzęta przed kradzieżą jedynym znanym sposobem – wypaleniem na futerku piętna podobnego jak przy znakowaniu bydła. „Kupowanie kota w worku” miałoby być więc zaufaniem nieuczciwemu sprzedawcy, który zaoferował (w worku) skórę z takim wypalonym znakiem, obniżającym jej wartość.
Drugie wyjaśnienie proponuje Katarzyna Kłosińska, według której złapanego kota sprzedawano na targu w worku i w tymże worku przekazywano nowym właścicielom, aby kot nie widział trasy, którą trafi do nowego domu i nie mógł tym samym odnaleźć drogi powrotnej do dawnego lokum.
Językoznawca Maciej Malinowski uważa jednak, że obie tezy związane z handlem kotami nie są prawdopodobne i nie znalazłyby zrozumienia na polskim gruncie – w dawnej Polsce kotów nie kupowano na targach (a już tym bardziej kotów zamkniętych w worku). Za najbardziej prawdopodobną uznaje on tezę pochodzącą z książki „Przenośnie mowy potocznej” Antoniego Krasnowolskiego (Warszawa 1905, cz. I, s. 135).
Autor wyjaśnia, że powiedzenie nie jest rodzimie polskie, lecz wywodzi się z Niemiec i ma związek z powszechną w średniowieczu legendą o inkluzie – monecie, którą można było płacić nieskończenie wiele razy, a i tak zawsze wracała do właściciela. Aby go zdobyć, należało jednak dobić targu z diabłem. Wpierw trzeba było w najdłuższą noc w roku bądź w noc noworoczną złapać kota, wsadzić go do worka, a następnie zawiązać worek na 99 supłów.
Z tym workiem należało obejść trzykrotnie kościół, po czym zapukać do drzwi i „zawołać na zakrystjana”. Zamiast niego pojawić miał się wówczas się diabeł. Należało zapytać go, czy za cenę jednego talara nie chciałby kupić zająca. Gdy diabeł się zgodził, płacił inkluzem. W tym momencie trzeba było szybko się oddalić, zanim diabeł rozsupłał worek i zobaczył, że padł ofiarą oszustwa.
A czy Wy znacie jeszcze jakieś przysłowia lub powiedzenia, w których występuje kot? Napiszcie w komentarzu.
Przeczytaj również: