Problem bezdomości zwierząt w Polsce
Różne źródła podają, że w Polsce jest nawet 14 milionów zwierząt domowych. Faktem jest, że nasi rodacy uwielbiają się otaczać czworonogami. Psy i koty mieszkają w ponad połowie polskich domów. W maju 2017 roku Kantar Public zapytał Polaków czy i jakie zwierzę mają w swoim domu. Okazało się, że psa lub kota posiada aż 52% dorosłych Polaków, przy czym ten pierwszy jest znacznie bardziej popularny. W populacji osób posiadających zwierzę, aż 42% posiada psa, a tylko 26% kota, 18% osób posiada psa i kota jednocześnie. Powyższe badanie odpowiada jedynie na pytania czy i jakie zwierzęta mamy w swoich domach. Nikt się nas nie zapytał jak długo te zwierzaki żyją? Jak często zwierzęta zmieniamy lub... je porzucamy?
Ile jest bezdomnych kotów? Tego nawet nie sposób policzyć. To są oczywiście ekstremalne przypadki, kiedy zwierzak jest wyrzucany na ulicę. Jednak portale ogłoszeniowe pełne są anonsów od ludzi, którzy z różnych powodów szukają nowego domu dla swojego czworonoga. Bo wyjazd, bo ciąża, rozwód, choroba, powodów jest wiele, prawdziwych bądź nie. Oddać zwierzę pod opiekę innej osoby można zawsze i nie jest to niezgodne z prawem. Jednak takie praktyki powinny być ostatecznością.
Zmiana domu, a często warunków życia jest ogromnym stresem dla zwierzaka, który nie wie ani co się dzieje ani dlaczego musi zmienić dom i zamieszkać z nowymi, nieznanymi ludźmi. Zwłaszcza, że właściciele często oddają swojego podopiecznego pierwszej osobie, która się zainteresuje ogłoszeniem. Nie sporządzają pisemnej umowy, nie sprawdzają warunków jakie psu lub kotu oferuje nowy właściciel, nie kontrolują jaki jest los zwierzaka później ani czy nowy opiekun nie przekaże go dalej. Takie oddawane zwierzęta mogą nawet wielokrotnie przechodzić z rąk do rąk, z domu do domu, a na końcu prawdopodobnie znajdą się na ulicy lub, przy odrobinie szczęścia, w schronisku.
Nieprzemyślana adopcja często ma smutny finał
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ decyzja o przyjęciu zwierzęcia pod swój dach, zbyt często jest nieprzemyślana. Nie zastanawiamy się czy starczy nam czasu na opiekę nad czworonogiem, czy nasze plany w bliższej lub dalszej przyszłości nie ulegną zmianie i nie wyeliminują zwierzęcia z naszego życia, a już na pewno nie myślimy czy mamy wystarczająco dużo funduszy na to, by zapewnić zwierzęciu godne życie w naszej rodzinie. Kierujemy się emocjami albo chwilową zachcianką. Pracownicy i wolontariusze organizacji prozwierzęcych są świadomi tych problemów i nazbyt dobrze wiedzą, czym grozi nieprzemyślana adopcja.
To oni szukają nowych domów i odpowiedzialnych rodzin dla swoich podopiecznych, wydają zwierzaki z nadzieją na lepszy los dla nich i to oni wreszcie ponownie przyjmują zwierzęta z nieudanej adopcji, a później towarzyszą czworonogom w dramacie, kiedy zdezorientowany pies, albo kot na nowo musi się przyzwyczaić do życia za kratami. Takie chwile są niezwykle trudne, bo zwierzęta nie rozumieją co się dzieje, tęsknią, cierpią, popadają w apatię, tracą apetyt i chęć do życia.
Ponadto do zwierząt wracających z adopcji przykleja się „łatka” zwierzęcia trudnego, agresywnego, z problemami, co bardzo obniża jego szanse na ponowną adopcję.
Pracownicy i wolontariusze robią wszystko co w ich mocy, aby zwierzęta trafiały tylko do ludzi zdecydowanych zapewnić im dom do końca życia. Starają się też z szerzyć wiedzę o tym, że zwierzęta posiadają emocje podobne do naszych ludzkich.
Bo zwierzę kocha człowieka.
I absolutne nie ma w tym słowie nawet cienia przesady. Gregory Berns, amerykański neuronaukowiec z Uniwersytetu Emory'ego, dzięki badaniu MRI udowodnił, że psy reagują na widok i głos swojego opiekuna reakcją, którą u ludzi określa się mianem miłości. A skoro zwierzęta kochają dokładnie tak samo jak my, to tak samo tęsknią, cierpią i boją się.
To dlatego używa się słów „adoptować” zamiast „przygarnąć”, mówi się o zwierzęciu jako „członku rodziny” a nie „własności” i odmawia się wydawania zwierzęcia na prezenty.
Czemu służy procedura adopcyjna?
Zwierzę, które przyjmujemy do swojego domu, powinno stać się częścią rodziny i być z nami na dobre i złe do końca swoich dni. Ważne jest też, aby na nowego towarzysza wyrazili zgodę wszyscy mieszkańcy bez wyjątku.
Procedury adopcyjne są po to, żeby chronić i zwierzaka i człowieka przed niepotrzebną traumą. Tam, gdzie ich nie ma, nawet do 50% adoptowanych zwierząt ponownie traci dom.
Aby mieć pewność, że nowa rodzina podchodzi poważnie i świadomie do adopcji czworonoga podejmowany jest szereg czynności, które dla osoby niewtajemniczonej, mogą wydać się zbyt wymagające i czasochłonne. Potencjalny opiekun musi bowiem wypełnić ankietę przedadopcyjną. Taki pierwszy kontakt i odpowiedzi na pytania pozwalają ustalić wolontariuszom ze schroniska, czy potencjalna rodzina jest odpowiednia dla tego konkretnego zwierzaka i czy zwierzak spełni ich oczekiwania. Może się okazać, że np. pies nie toleruje małych dzieci, które posiada ta rodzina, a kot musi być w domu z drugim kotem, a ludzie chcą mieć tylko jednego mruczka. W takiej sytuacji przeszkolona osoba, ma możliwość zaproponowania rodzinie innego zwierzaka tłumacząc jednocześnie dlaczego akurat to zwierzę do nich nie pasuje.
Musimy poznać osobiście przyszłego członka rodziny, zanim zdecydujemy się na adopcję.
Na czym polega wizyta przedadopcyjna?
Jeśli ankieta wygląda na przemyślaną, rodzina zostaje zaproszona na spacer ze zwierzakiem lub wolontariusze jadą do tej rodziny na wizytę przed adopcyjną.
Na taką wizytę, o ile to tylko jest możliwe, również zabierany jest zwierzak. Jeśli pozwala na to czas oraz miejsce, wolontariusze starają się organizować i spacer zapoznawczy (na miejscu w schronisku) jak i wizytę przedadopcyjną. Dlaczego? Po pierwsze dlatego aby nowa rodzina dobrze poznała swojego przyszłego członka rodziny. Wolontariusze również chcą poznać potencjalnych opiekunów dla swojego podopiecznego. Podczas takiego spotkania porusza się szereg ważnych kwestii, takich jak np. finanse na utrzymanie i ewentualne leczenie psa lub kota. Ludzie zbyt często nie zdają sobie sprawy jak kosztowne jest utrzymanie zwierzaka, jak dużo trzeba mu poświęcić czasu i jakie problemy mogą się pojawić po adopcji. Tego wszystkiego dowiadują się właśnie podczas opisanych spotkań.
Zapoznanie z przyszłymi opiekunami jest również niezwykle istotne dla zwierzaka.
Pamiętajmy, że zmiana miejsca zamieszkania, nawet jeśli zwierzak zamienia klatkę na ciepłe mieszkanie, jest dla czworonoga bardzo stresujące. Dla wielu z nich jest to kolejna zmiana w życiu, a schronisko niejednokrotnie było pierwszym miejscem w ich życiu, gdzie te zwierzaki otrzymały ciepło uwagę, leczenie i pełną miskę. Nowi, obcy ludzie i nowy dom, to zmiana, która jest trudna i zwierzak potrzebuje czasu na to by się zaadoptować. Dlatego wcześniejsze zapoznanie wiele może tutaj ułatwić i sprawić, że kłopotów z zachowaniem nowego przyjaciela będzie zwyczajnie mniej.
Wszystkie te działania podejmowane są w trosce o dobro zwierzęcia, ale też o bezpieczeństwo ludzi, którzy je adoptują. Są wsparciem, nie przeszkodą.
Przyjmując do swojego domu zwierzaka z ogłoszenia np. na portalu internetowym, możemy bardzo srogo się rozczarować. Osoby oddające zwierzęta często są zdeterminowane aby zrobić to szybko. Nie tylko nie zwracają uwagi na to komu wydają zwierzę, ale wręcz posuwają się do mówienia nieprawdy, aby tylko potencjalny chętny się nie rozmyślił. Powszechne jest zatajanie chorób zwierzaka oraz jego problemów z zachowaniem. Chcąc przygarnąć zwierzę z ogłoszenia nie dowiemy się czy pies albo kot toleruje dzieci, inne zwierzęta, utrzymuje czystość w domu albo nie ma alergii pokarmowej.
Tego wszystkiego unikniemy wybierając zwierzę z dobrze prowadzonego schroniska lub fundacji. Konsultant ds. adopcji zada nam tak dużo pytań, aż upewni się, że dane zwierzę będzie dla nas odpowiednie i nie sprawi nam kłopotów. A nawet jeśli problemy się pojawią, to wiele fundacji, na mocy podpisanej umowy, zapewnia pomoc profesjonalnego behawiorysty, który pomoże nam uporać się z problemami z nowym członkiem rodziny.
Umowa adopcyjna, podpisywana z fundacją, zapewnia bezpieczeństwo zwierzakowi oraz osobie adoptującej. Osoby wydające zwierzę chcą być w kontakcie z nowymi opiekunami i nie tracić z oczu zwierzaka. W każdej chwili służą też pomocą i wsparciem. A to daje poczucie bezpieczeństwa nie tylko zwierzakowi, ale również nam – ludziom.
Procedura adopcyjna chroni również opiekuna
Niestety nie wszyscy rozumieją, że procedura adopcyjna chroni ich samych.
W pojęciu wielu osób starających się o adopcję, takie szczegółowe pytania są zbyt ingerujące w prywatność, przesadzone, a czasami wręcz obraźliwe. Nie umieją przewidzieć konsekwencji podejmowanych decyzji i działają pochopnie. Zamiast współpracować z fundacją i wspólnie wybrać odpowiedniego zwierzaka, odbierają wszystkie pytania personalnie, uważają, że są one wymierzone w ich uczciwość i nie przyjmują argumentów o bezpieczeństwie zwierzęcia oraz własnym.
Niestety w czasach, kiedy dostęp do zwierząt jest zbyt prosty (można kupić psa czy kota z hodowli, albo pseudohodowli, lub po prostu wziąć od sąsiada, któremu akurat oszczeniła się suczka albo okociła kotka), wymogi wielu fundacji faktycznie są wyolbrzymione. Z tego powodu zbyt wiele zwierząt ciągle czeka na domy za kratami schronisk i jeszcze wiele czasu musi upłynąć, aby takie praktyki stały się standardem. Oby nie za dużo...
Autor: Magdalena Buszko, mgr inż zootechnik i mgr psycholog, połączyła dwa zawody w służbie ludziom i zwierzętom. W ramach Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt - Viva! prowadzi program ratujprzyjaciela.pl który pomaga ludziom ratować zwierzęta.